Byłam niedawno w Lublinie. Kolega, który zgodził się mnie tam zawieźć, dołóżył starań, bym, mimo utrudnień na drogach dojechała na czas. Moja mama jechała na tylnym siedzeniu i dyskretnie zerkała na licznik. Ja, co jakiś czas zerkałam na zegarek. Dojechaliśmy punktualnie.

Bóg jest przy mnie zawsze. Wspiera w każdym czasie.  Delikatny, z dyskretną obecnością, szanujący moją wolę.

Po dość trudnym, ale ważnym dla mnie spotkaniu, o które się modliłam, a którego efektów nie jestem w stanie przewidzieć- zupełnie niespodziewanie dostałam sms-a o treści : Pan Bóg pamięta o swoim przymierzu. Zorientowałam się, że nie znam numeru telefonu, który wyświetlił się, gdy odebrałam wiadomość. Poczułam się tak, jakbym dostała sms-a z Nieba. Był dla mnie potwierdzeniem drogi, którą idę, obecności Boga i wezwaniem do zaufania. Ogarnęła mnie radość i ulga. Odetchnęłam i dopiero wtedy zobaczyłam piękno,otaczającej mnie architektury Lublina. Poszliśmy na krótki spacer. Wpadliśmy na pomysł, by jechać na obiad do Nałęczowa. Uwielbiam to miasto. Nawet, jeśli wiosną wciąż utrzymuje się zimowa aura.

Byliśmy głodni, zmarzliśmy. Obiad był pyszny, w jednej z moich ulubionych, nałęczowskich kawiarni Ewelina. Placki ziemniaczane z odrobiną łososia i śmietany. I rewelacyjna sałatka z serem pleśniowym, marynowaną gruszką, żurawiną, morelami i sosem musztardowo-miodowym.  Zadzwoniłam pod nieznany mi numer.  Okazało się, że to mój kolega. Podziękowałam mu za niezwykłą wiadomość. Nie mógł wiedzieć o moim spotkaniu. Ale Bóg wiedział. On pamięta o każdej obietnicy. Trzeba Mu tylko uwierzyć: W taki sam sposób Abraham uwierzył Bogu i to mu poczytano za sprawiedliwość. Zrozumiejcie zatem, że ci którzy polegają na wierze, ci są synami Abrahama (Gal 3,6-7).