Wspiera i pomaga każdemu, kto tej pomocy potrzebuje, bez względu na wyznanie czy kolor skóry. Dobrze wie, że śmierć migrantów w przygranicznych lasach, to nie żaden fake news, a rzeczywistość, z którą mierzy się niemal każdego dnia. Dostrzega jednak także trud polskiego żołnierza i Straży Granicznej.
Rozmowa z Maciejem Szczęsnowiczem- przewodniczącym Gminy Muzułmańskiej w Bohonikach.
Laura Jurga: Dlaczego w Bohonikach ludzie pomagają? Dokładniej mówiąc, dlaczego pomaga się migrantom?
Maciej Szczęsnowicz: To inicjatywa moja i całego Zarządu Gminy Muzułmańskiej w Bohonikach. Postanowiliśmy pomagać, bo na tym obszarze większość, czyli ponad dziewięćdziesiąt pięć procent stanowią muzułmanie. Dla mnie jednak ani kolor skóry ani wyznanie nie mają znaczenia. Każda osoba potrzebująca pomocy powinna ją otrzymać. Staramy się spełnić wymogi człowieczeństwa i pomagać sobie nawzajem
L. J.: Dla Pana kolor skóry i wyznanie nie mają znaczenia. A jak podchodzi do tych kwestii cała społeczność w Bohonikach i jak, Pańskim zdaniem postrzegają je Polacy? Czy kolor skóry i wyznanie mogą być przeszkodą w pomaganiu?
M. S. :Nasza Gmina udzieli pomocy każdemu, kto jej potrzebuje. Chociaż ludzie czasem różnie patrzą na ciemną skórę i inne wyznanie.
L. J.: We wrześniu robili Państwo zbiórkę dla uchodźców. Jak to wyglądało? Czy ludzie chętnie się angażowali? Czy udało się pomóc konkretnym osobom? Czy ta forma pomocy nadal jest potrzebna?
M.S:. W czasie, gdy imigrantów było więcej, byłem blisko nich. Z mojej inicjatywy zbieraliśmy dla nich żywność, odzież i środki higieny. Jeśli osobiście nie mogłem dowieźć tych rzeczy na granicę, przyjeżdżała Straż Graniczna i odbierała ode mnie wszystko. Widziałem na własne oczy, jak funkcjonariusze Straży Granicznej przebierali tych ludzi, karmili. Odzew ludzki był naprawdę duży. Dostawaliśmy bardzo dużo darów, paczek. Przychodziły z całej Polski. W tej chwili w Kuźnicy białostockiej jest spokojnie, nie ma tylu ludzi .Migranci przesuwani są obecnie w kierunku Białowieży. Część znajduje się po białoruskiej stronie , w przygotowanych hangarach. Dlatego mówię ludziom, darczyńcom, by teraz nic nie przysyłać albo kontaktować się ze Stowarzyszeniem „Droga”. Oni mają bezpośredni dostęp do migrantów w Białowieży. Wszystkie dary będą przekazywane do potrzebujących.
L.J.: Wspomniał Pan o osobach przebywających w hangarach. Jaka jest ich sytuacja? Kto ich obecnie wspiera?
M.S. :Nie mam szczegółowych informacji. Od Straży Granicznej wiem, że wiele z tych osób choruje na Covid 19
L. J.: Mają jakiś dostęp do lekarza?
M.S.: Nie wiem.
L. J.: Powiedział Pan, że widział, jak Straż Graniczna wspiera migrantów. Ja próbuję zestawić to z medialnymi doniesieniami o metodzie push-back na granicy. Jak się Straż Graniczna zachowuje? Wodzi Pan potrzebę zmiany tych zachowań?
M.S. To, co widzimy w mediach, to gra polityczna…
L.J.: W jakim sensie?
M.S.: Ci żołnierze, którzy są w Kuźnicy Białostockiej czy w Krynkach, Bobrownikach- na przejściach granicznych – serce im się kraje, kiedy mają wykonać rozkaz wydalenia ludzi na stronę białoruską .Proszę mi uwierzyć, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni pracujący w pasie przygranicznym przynoszą swoje kanapki, środki higieniczne. Ci, którzy odbierają rozkazy z Warszawy i są nimi przerażeni. Oni też potrzebowali wsparcia psychologa, bo każdy, kto ma rodzinę, dzieci, słysząc płacz i krzyk dzieci na granicy, przeżywa coś strasznego. Współczuje funkcjonariuszom Straży, którzy są na tym „pierwszym froncie” i muszą wykonywać rozkazy swoich przełożonych.
L.J: Powiedział Pan, że to gra polityczna. Jak Pan to rozumie? Zapytam też o tę wewnętrzną rozterkę, jaką przeżywają żołnierze i funkcjonariusze /Straży Granicznej. Pan to potwierdza, donoszą o tym wolne media. Ja rozumiem, że rozkaz jest rozkazem. Mam jednak przekonanie, że są sytuacje, zwłaszcza gdy chodzi o życie ludzkie, kiedy wykonania rozkazu można odmówić.
M. S.: Granica Unii Europejskiej musi być strzeżona. Mnie też jest żal migrantów. Ale nie może być tak, że przyjadą ich tu całe tłumy, bo nie chcemy powtórki sytuacji, jaka miała miejsce w Niemczech czy we Francji. Dlaczego to jest gra polityczna? Bo Polska odrzuca pomoc. Co to znaczy, że „rząd da sobie radę”?.
L.J.: Polska oficjalnie nie poprosiła o pomoc Frontexu.
M.S.: Denerwuje mnie to! Polski żołnierz nie może być osamotniony, gdzie są inne państwa? To jest granica Unii Europejskiej.https://wiadomosci.wp.pl/kryzys-na-granicy-polska-nie-skorzysta-z-pomocy-frontexu-6702915301735328a A polski żołnierz jest poniżany. Dlaczego ma za to wszystko obrywać?
L.J.: A obrywa?
M.S.: Obrywa. Od ludzi. Jako przewodniczący Gminy Muzułmańskiej w Bohonikach wywiesiłam baner: ”Murem za polskim mundurem” Obywatel Federacji Rosyjskiej napisał, że wspieram morderców i złodziei.
L. J.: Wrócę do pytania o te rozterki, wewnętrzne dylematy żołnierzy i Straży Granicznej. Jak je rozwiązać? Obrona granic nie może wykluczać wsparcia i pomocy migrantom na granicy.
M. S. Będzie ciężko, bo tych ludzi są tysiące, a trzeba zapewnić szerokie wsparcie, na przykład mieszkaniowe i zdrowotne. Wielu chce dostać się do Niemiec. Ale rozmawiałem ostatnio z niemieckimi posłami. Niemcy też nie chcą już uchodźców. A problem polega na tym, że jak Łukaszenko zobaczy, że przyjęliśmy tysiąc migrantów, przeżuci kolejnych. Bo rządy Unii Europejskiej nie akceptują go jako prezydenta. To też jest gra polityczna, w której Łukaszenko wykorzystuje ludzkie życie.
L..J.: Nawet przy dobrze strzeżonej granicy, jakaś część migrantów przedostanie się na teren Polski. Uważam, że sprawa nie jest zakończona. Pytanie zatem, jak skutecznie pomagać?
M. S.: Po to zbieramy dary, by pomagać. Każda osoba, która przekroczy granicę powinna otrzymać pomoc.
L. J.: A jak się Pan odniesie do praktyki push- back w kontekście tego, co ma miejsce w Bohonikach: zgony i pogrzeby migrantów?
M.S.: Tak. Do tej pory w muzułmańskiej Gminie Bohoniki zostały pochowane cztery osoby. Wspólnie z Zarządem oraz imamem, podjęliśmy decyzje, że niezależnie od tego, ile będzie pochówków, każdego muzułmanina pochowamy godnie. Jeśli rodzina lub ambasada, nie zgłoszą się po odbiór zwłok, udostępnimy cmentarze, by ci ludzie zostali godnie pochowani, zgodnie z naszą wiarą.
L.J.: Rodziny się zgłaszają? Jak Pan do nich dociera?
M.S.: Rodzina zgłosiła się do Stowarzyszenia „Droga”. Osoba została pochowana na dziedzińcu meczetu, a rodzina uczestniczyła w pogrzebie za pośrednictwem internetu. Nie stać ich na to, by trumnę z ciałem zabrać do Iraku. Pochowaliśmy też osobę nieznaną w wieku trzydziestu lat i trzydziestosiedmioletniego obywatela Jemenu. Na pogrzeb przyleciał jego brat, bo ta rodzina także nie była w stanie pokryć kosztów transportu trumny z ciałem. Pochowaliśmy też dwudziestoczterotygodniowy płód kobiety, która poroniła. Trzy dni później zmarła. Ciało zabrała ambasada Iraku.https://noizz.pl/wywiady/gmina-muzulanska-organizuje-pochowki-migrantow-ktorzy-zmarli-na-granicy/l4keqly
L.J.: Wrócę do pytania o push-back: Jak zapobiegać temu zjawisku ? Zapytam też jeszcze raz rozkaż: Czy żołnierz może odmówić wykonania go, jeśli to uratuje ludzkie życie?
M.S: Z moim głosem rząd się nie liczy, jestem zwykłym facetem. Rządzący zrobią swoje. Ale uważam, że jeżeli żołnierz nie wykona rozkazu, grozi mu więzienie. Każdy obawia się o swoją rodzinę i o pracę. A ludzie maja taki rząd, jak wybrali.
L. J.: To prawda, władza nie wzięła się z powietrza. Choć nie wszyscy obecnie rządzących wybrali. Jak Pan rozmawia z ludźmi, którzy nie chcą pomagać i wspierać uchodźców? Wielu obraz uchodźcy ze smartfonem, w markowej kurtce nie mieści się w głowie.
M. S.: Ludzie wypisują i mówią różne głupoty. Wiadomo, że ze swojego kraju uciekają także Ci, którzy mają pieniądze, bo ci ludzie często sprzedają domy i majątki, żeby tu przyjechać . W pierwszym pogrzebie uczestniczył lekarz, który kiedyś nielegalnie przekroczył granice. Teraz pracuje w szpitalu w Białym stoku. Ze swoich krajów uciekają prawnicy, naukowcy, studenci. Wszyscy chcą lepszego życia.
L. J. : Czy widzi Pan różnicę między tym, jak uchodźcy taktowani byli przez Służby wcześniej, a tym, jak traktowani są dziś?
M. S. Tak. Jak mówiłem, to jest polityka i wszystko zależy od rządu. My chcemy pomagać, pomagamy i da się to zrobić.
L. J.: Jeśli dobrze rozumiem, mówi Pan, że istotne są działania lokalne, ale bardzo ważne jest to, jak działa władza.
M.S.: Tak.
L. J.: Widzi Pan dramat rodzin, którzy uczestniczą w pogrzebach swoich bliskich?
M. S.: Tak. Ale to jest wyzwanie także dla mnie. Nie chodzi tylko o formalności, rozmowy w ambasadach. Proszę mi wierzyć, kiedy dostaję dokumenty osoby zmarłej ,dziewiętnastoletniej albo trzydziestoletniej, to jest to straszne. Jestem wyczerpany.
L.J. Bohoniki były poza strefą stanu wyjątkowego`. Czy obecność mediów na terenach przygranicznych coś mienia?
M. S.: Tak. Zależy nam na obecności mediów. Dzięki temu wiadomo, że społeczność muzułmańska pomaga migrantom.
L.J. : Gdzie mogą zgłaszać się osoby, które chcą pomagać?
M.S. :Do stowarzyszenia „Droga” albo do Michałowa, Białowieży…https://samorzad.infor.pl/wiadomosci/5336650,Punkt-pomocy-uchodzcom-w-Michalowie.html
L.J.: Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcie: Elżbieta Malka: Meczet w Bohonikach