Wiosna w rozkwicie. Na naszych stołach powinno być teraz więcej owoców i warzyw. Chociaż szalejąca inflacja tego pewnie nie ułatwi. Coś jednak jeść trzeba. A jeśli jeść, to smacznie i zdrowo. Osobiście uwielbiam wszelkie warzywne kremy, które robię właściwie przez cały rok..Choć dobrodziejstwa dyni są nam dostępne najczęściej dopiero jesienią, to odkryłam, że dobrej jakości mrożona kostka z dymi (najlepiej BIO), powoduje, że wszelkimi walorami tego warzywa mogę się cieszyć nie czekając na początek „dyniowego sezonu”:). Wiele źródeł podaje, że Polacy od niedawna korzystają w kuchni z dymi. To nie jest do końca prawda. W pałacu Króla Jana w Wilanowie dynia, a raczej bania zwana też „korbalem”była częstym składnikiem królewskiego menu i elementem dekoracyjnym.
Kiedy byłam dzieckiem, dynię najczęściej jadłam w postaci marynowanej w occie kostki, którą także w czasach PRL można było kupić w sklepach. Po latach moja mama zaczęła przygotowywać zupę- krem z bani. Zawsze pyszna! Jednak, po kilku eksperymentach i modyfikacjach (także tych podpatrzonych u kulinarnych mistrzów w TV:), dopracowałam się własnej wersji dyniowego kremu:)
Składniki:
- Kostka dyniowa (mrożona 450 g lub świeża, do obrania i pokrojenia)
- Dwie mandarynki lub jedna średnia pomarańcza
- dwie nieduże marchewki
- Dwa ząbki czosnku
- Dwie mniejsze cebule
- Puszka mleka kokosowego. Zamiast mleka można dodać gęsty jogurt naturalny. Ale wtedy dobrze dodać też trochę cukru lub ksylitolu- do smaku.
- Kolendra lub natka pietruszki lub bazylia (świeże liście)
- Kumin, cynamon, pieprz, sól, kurkuma, papryka ostra, dwa liście laurowe
- Groszek ptysiowy lub grzanki
Przygotowanie:
Dynię , marchewkę i cebulę (pokrojone w kostkę łatwą do zmiksowania) podsmażyć w niewielkiej ilości oleju lub masła. Mandarynki umyć, obrać i oczyścić z białej błony i pestek. Podsmażać z cebulą, marchewką i dynią, dodać czosnek. Mieszać. Dodać przyprawy (ja dodaję po dwie szczypty każdej). Żeby składniki się nie przypaliły, dodaję odrobinę wody i duszę do momentu, kiedy będą dość miękkie – 15- 20 min. (nie wolno rozgotować i przesadzić z ilością wody, krem powinien być dość gęsty). Po ugotowaniu lepiej wyjąć liście laurowe. Pozostawić do wystudzenia. Dodać puszkę mleka kokosowego lub kilka łyżek jogurtu naturalnego. Zmiksować/ zblendować. Podawać z groszkiem ptysiowym lub grzankami i świeżymi ziołami.
Smacznego!!