Część I.

W sierpniu 1980 roku zatrzymała swój tramwaj w okolicach Opery Bałtyckiej. To był początek strajku gdańskiej komunikacji publicznej. Zaprotestowała i poniosła wysoką cenę. Represjonowana. Sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych. Wspierała internowanych. Po wielu latach zaangażowała się także w działania „Kongresu Kobiet.” Jak dziś, z perspektywy czasu patrzy na minione wydarzenia? Jak ocenia obecną władzę?

Rozmowa z Henryką Krzywonos – Strycharską – posłanką VIII i IX kadencji Sejmu RP, która  wciąż lepiej czuje się w roli społecznika.

Laura Jurga: Pani Poseł, Polska jest kobietą. Jakma jest Polska dzisiaj? Jak Pani ją widzi?

Henryka Krzywonos-Strycharska:  Na pewno Polska jest skłócona.  Zrobił to właściwie jeden człowiek, to jego dyktando i to jest bardzo smutne. Od 2015 roku ludzie są podzieleni. Przy stole nie dzielą się opłatkiem. To jest chyba najgorsze, co nas spotkało. Nigdy przedtem tak w Polsce nie było. Ubolewam nad tym.  Nie mówię, że nie szanuję kogokolwiek. Mam kolegów, z którymi się przyjaźnię, są w PiS-ie, są fajnymi ludźmi, ale w naszej rozmowie nie ma słowa o PiS.

L. J. O czym to świadczy? Na pewno chodzi tylko o podział?

 H. K.-S. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której człowiek, będący z innej opcji politycznej przechodzi do PiS. Jest wszystko w porządku. Ci, od których odszedł nie oceniają go. Natomiast człowiek, który opuszcza szeregi PiS jest oceniany negatywnie. Wyciąga się na jego temat różne bzdury, których nigdy nie było, lży się tego człowieka i opowiada jaki on jest. W 2010 roku w Gdyni, zwróciłam panu Jarkowi Kaczyńskiemu uwagę na to ,co robi, że dzieli naród. Nie chciałam przez to powiedzieć nic złego. Chciałam powiedzieć, że jeśli ktoś przechodzi żałobę to powinien przejść ją z powagą. Kaczyńscy byli bliźniakami.  Wiem, że to jest rana na całe życie, że całe życie się o niej myśli. Ale, jeśli ktoś do mnie mówi, że nigdy nie będzie szczęśliwy, nigdy nie będzie się uśmiechał to jest to tragiczne. Taki człowiek nie powinien wchodzić w politykę, nie powinien spotykać się z ludźmi, jeśli nie potrafi się uśmiechać.  Dla mnie {ważny jest} szacunek dla każdego człowieka, który mnie mija na ulicy. Nie muszę go znać, żeby odpowiedzieć mu „dzień dobry”, uśmiechnąć się  czy pomachać ręką {na powitanie}.

L. J. Czy ja dobrze rozumiem, że stawia Pani tezę, iż źródłem obecnych problemów w Polsce jest Jarosław Kaczyński i jego problemy emocjonalne po stracie brata-bliźniaka?

H. K.-S. W pewnym sensie tak. Po  stracie brata, ale nie tylko. Gdyby pan Jarosław Kaczyński wiedział, czym się szczyci, co to jest rodzina, jakie się ma kłopoty z rodziną, jakie się ma kłopoty, kiedy się nie ma pieniędzy… gdyby pan Jarosław Kaczyński wiedział, ile to kosztuje… Mało tego! Do Sejmu weszłam w 2015 roku . {W PiS} wtedy krzyczeli, że polskie dzieci są głodne. Rok później było „500+” i „nie było” już głodnych dzieci. A tych głodnych {ciągle} jest od groma. W każdym niemal mieście i we wsiach są dzieci głodne, bo rodzice z różnych powodów nie mają pieniędzy. „500+” nie zmieniło wiele, bo nie ma rewaloryzacji…

L. J. Za to jest galopująca inflacja…

H. K.- S. A jeśli ceny windują do góry to, co oni mogą za to kupić? Niedługo się okaże, że kupują kilogram kiełbasy. Ale te pieniądze coś jednak spowodowały. Chcę powiedzieć teraz coś, o czym nigdy jeszcze nie mówiłam: za komuny, jeśli pracownik miał więcej niż troje dzieci, mógł dostać talon na buty. Ja z takiego talonu korzystałam. Jeśli ktoś go dostał, nie mógł kupić nic innego- tylko buty. Musiał przynieść rachunek i jego firma/ zakład pracy rozliczał się ze sklepem obuwniczym.” 500+” spowodowało wielki chaos, nie wszyscy powinni je otrzymać.

L..J. Nie wszystkim się te pieniądze należą?

H. K. –S. Należą się każdemu dziecku, każde ma żołądek…

L, J. Ale  są dzieci, które z tego wsparcia korzystać nie muszą i te, które korzystać powinny…

H. K.-S. Zdecydowanie tak !Niestety, tak się nie stało. Emerytury też podzieliły ludzi, a wystarczyło zwolnić ich z podatku, zamiast ze sobą skłócić . Ja cały czas słyszę ludzi. którzy mówią:” One dają” Nie, to my dajemy. To jest nasze. To, co nam zabiorą to później oddadzą.

L. J. To jest to, co przed laty powiedziała Margaret Thatcher: „Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeżeli rząd mówi, że komuś coś da – to znaczy, że zabierze Tobie, bowiem rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy.”

H. K.- S. Otóż to!

L..J. Wrócę jeszcze do wątku Jarosława  Kaczyńskiego, bo to, co Pani opisała to nic innego, jak populizm w czystej postaci. Mówiła Pani o  pewnym odrealnieniu prezesa PiS, gdzie leży jego źródło?    I pytanie o brak rodziny: z wyboru?

H. K.-S. Absolutnie nie mam pretensji do ludzi, którzy nie chcą założyć rodziny, do tak zwanych „singli”. Uważam, że każdy człowiek decyduje o swoim życiu i ma prawo wyboru.

L. J. To jasne.

H. K. –S.  W czasach komuny ludzi zmuszali do założenia rodziny. Na przykład, kiedy mężczyzna kończył trzydzieści lat i nie założył rodziny to płacił tak zwane „bykowe”. Teraz też były jakieś zalążki {tego rozwiązania} ale to, dzięki Bogu ucichło. Skoro mówię o „singlach” to powiem też o gejach i  lesbijkach: mam ich w swoim otoczeniu. Próbowali  żyć  jak matka i ojciec  ale to się nie udaje.  

L. J. Natury nie da się oszukać.

H.K.-S. Tak, ale inną sprawą jest to, że takiemu człowiekowi nie jest łatwo wejść e życie, dopóki go sobie nie poukłada. To dotyczy zarówno singli, jak i osób LGBT, zwłaszcza tych po zmianie płci. Niedawno spotkałam moją koleżankę, która jest już właściwie moim kolegą. Proszę mmi uwierzyć- zawsze miałam przekonanie, że to powinien być mężczyzna.

L.J. Ja też mam takich znajomych…

H. K.-S. Znam ludzi ,którzy nie ujawniali swojej odmiennej orientacji, na przykład w obawie przed utratą pracy. Ale znam też takich, którzy się ujawnili i wszystko jest w porządku. . Rozsądna matka, gdy dowiaduje się o tym, że syn jest gejem powinna myśleć tylko o tym, by był szczęśliwy. Rozsądnej matce niczego to nie zmienia, a dziecko ma do niej większe zaufanie. Może przyjść, porozmawiać, wyżalić się lub wspólnie śmiać. Jestem matką, a mój syn jest gejem. Kiedy się dowiedziałam, nie krzyczałam. Ale powiedziałam mu, że czuję się urażona. Oczekiwałam, że przyjdzie i mi powie, a dowiedziałam się z jego telefonu.  Ale przytuliłam i tyle.

L. J. Pani ma absolutny mandat do tego, by powiedzieć, że walczyła o  Polskę wolną, rozsądną i bezpieczną dla wszystkich tu żyjących- na wspólnym terenie, różnorodnych. Czy z perspektywy czasu, gdy sięga Pani pamięcią wstecz czegokolwiek żałuje? Czy dziś też zatrzymałaby Pani tramwaj w okolicach Opery Bałtyckiej w Gdańsku, gdyby trzeba było?

H. K-S. Ja niczego nie żałuję. Może tylko tego, że wszystko rozbiliśmy, sprzedaliśmy i straciliśmy swoją wolność. Mówię tu o „spacerach” młodzieży, która była zatrzymywana. Niemal wróciliśmy do komuny. W latach 80. XX. wieku nie pytaliśmy nikogo, skąd jest i  co chce robić. Ważne, że był rozsądny i był z nami. To tak, jak Pani powiedziała- wszystko stało się dzięki  ludziom. Chylę przed nimi czoła. Mogłabym wymienić nazwiska z Gdańska i z całej Polski.  Nie zrobię tego, by nikogo nie pominąć.  Wrócę do Pani pytania: to nie ja zrobiłam, nie Lech Wałęsa,  nie Bogdan  Borusewicz, Anna Walentynowicz czy Państwo Gwiazdowie. To nie my.  To Polska zrobiła. W Gdańsku się zaczęło i pięknie się rozchodziło po całej Polsce. Wszyscy byliśmy razem  i nikt nikogo o nic nie pytał. Byli tacy, którzy mieli legitymację partyjną, bo partia ich do tego zmusiła. To dziś wraca bumerangiem: partia zmusza ludzi, by byli tacy, jak chce szef partii. Wtedy, ludzie wstępowali do partii, by móc się uczyć albo wyjechać. To było tylko „dla oka”. Dziś, przeciwnie. Proszę sobie przypomnieć, jak nam posłom , obcięto dwadzieścia procent pensji. Jarosław Kaczyński oznajmił, że jeśli ktoś za tą opcją nie zagłosuje, nie znajdzie się na listach. Przecież to szantaż. Gdyby każda partia logicznie myślała o tym, że trzeba poprawić byt Polakom i  odbudować wolność to takie słowa nie  miałyby miejsca. Nie powinniśmy się kłócić, a mówić : „Kolego, jeśli zrobiłeś interpelację to ją podpiszę, by puścić sprawę dalej”… Ale takich sytuacji nie ma. Jestem z tego powodu niezadowolona. Uważam, że możemy wiele zrobić, jeśli będziemy się szanować. Jeśli będziemy razem.

L. J. Powiedziała Pani, że sami sobie to zrobiliśmy. Gdzie jest źródło? Czy to wciąż drzemiący w nas homo sovieticus? A może to zbyt proste? Dlaczego, w takim razie wciąż wracamy do tego, co przez lata niszczyło i skazywało na izolację całe pokolenia?

H. K. –S:  Nie używajmy słowa „wracamy” . My musimy wrócić, bo nas do tego zmuszają. Po  wojnie nastała komuna, która powodowała, że ludzie byli do czegoś zmuszani. Dziś też „musimy”. Ja się nigdy nie podporządkuję, nigdy nie będę robiła tego, co ktoś mi każe. Nie po to wywalczyłam wolność, by dziś ktoś mówił mi ,co  mam robić. Nikt nie postawi mnie do kąta i niczego nie zakaże. Jestem wolnym człowiekiem. Nie opuszczę Polski, bo to  mój kraj, który kocham. Nie zamierzam go opuszczać i dlatego nie będę też schylać głowy przed kimś, kto- mówiąc delikatnie- źle postępuje.